Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy - Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego we współpracy z Katedrą Studiów Azjatyckich Uniwersytetu SWPS w ramach cyklu czwartkowych spotkań o Azji Wschodniej Debaty Azjatyckie zapraszają na spotkanie dyskusyjne:
CHINY: STOSUNKI GOSPODARCZE Z POLSKĄ
Zagadnienia przedstawi:
Pan Radca Ambasady ChRL Xu Xiaofeng
Moderator: prof. dr hab. Krzysztof Gawlikowski – Uniwersytet SWPS
Debata jest na żywo transmitowana w Internecie na stronie Biblioteki
28 marca 2019 r. (czwartek), w godz. 18.00-20.00
Sala konferencyjna, gmach im. St. Kierbedziów
Biblioteka na Koszykowek, ul. Koszykowa 26/28,
Archiwum spotkań dostępne na kanale Youtube ( https://www.youtube.com/playlist?list=PLDZalUEvk-GNaiDClmiFp8fI2x0utg50F) oraz na stronie Biblioteki. Zapraszamy na stronę naszej Katedry Studiów Azjatyckich, gdzie są dostępne różne materiały i nasze publikacje jak też na stronę Biblioteki, gdzie znajdą Państwo informacje także o innych debatach na tematy międzynarodowe tam organizowanych wraz z archiwum: http://www.koszykowa.pl/dla-czytelnikow/home/debaty-miedzynarodowe
Analizując stosunki gospodarcze Chin z Polską rzuca się przede wszystkim w oczy ogromna ich nierównowaga: importujemy różne dobra za około 20 mld USD, a eksportujemy do Chin towary za ok. 2 mld USD, czyli import jest w przybliżeniu 10 razy większy niż eksport. Możemy się jedynie pocieszać, że inne kraje wysoko rozwinięte też mają podobny problem nierównowagi, co stało się nawet przyczyną ostatnich konfliktów na tle gospodarczym między USA a Chinami. Polski eksport do Chin i tak rozwija się nieźle: w 1996 r. wynosił on niecałe 35 mln USD, zatem w ciągu 20 lat skok jest olbrzymi.
Trzeba też dodać, że statystyki polskie i chińskie różnią się znacznie. My bowiem liczymy realny kraj pochodzenia towaru, zaś strona chińska siedzibę firmy, która podpisuje kontrakt. Zatem jeśli towar jest sprzedawany w Polsce przez sieć marketów francuskich, to w Chinach jest on liczony jako eksport do Francji, nie zaś do Polski.
Sytuacja jest skomplikowana wielorako. Większość dużych zakładów przemysłowych w Polsce jest własnością dużych korporacji zachodnich. W rezultacie decyzje, na jakie rynki one eksportują, zapadają w Londynie, Frankfurcie czy Nowym Jorku, nie w Polsce, i nie muszą się one liczyć z interesami naszego kraju. Firmy polskie mają głównie niewielki albo średni wymiar i jest im trudno wejść na rynek chiński z ich mikro-produkcją, tym bardziej, iż nie znają tego odmiennego rynku i nie mają nawyku konsultowania spraw ze specjalistami. Nie wiedzą, że powinni wchodzić na rynki poszczególnych prowincji, nie całych Chin. Wielu polskich biznesmenów wierzy wciąż polskiej prasie, że Chiny są nadal krajem komunistycznym, a o kontraktach decyduje rząd, zabiegają więc o łaski władz centralnych, zamiast dogadywać się z prywatnym biznesem chińskim, który dominuje na tamtejszym rynku, pamiętając także o władzach prowincji, a nawet powiatów, których to może dotyczyć. We wszystkich krajach post-konfucjańskich, bez względu na ustrój i politykę, władze państwowe odgrywają znaczącą rolę w gospodarce, chociaż w różnych formach.
Zachodni eksporterzy, w tym i polscy, narzekają na trudności, jakie spotykają chcąc wejść na rynek chiński. Istotnie, Chiny potrafią chronić swoich producentów przed konkurencją zagraniczną wykorzystując różne procedury formalne, czego polska administracja nie potrafi. Po polskiej stronie mamy też do czynienia z trudnym do zrozumienia chaosem decyzyjnym i brakiem przemyślanej strategii gospodarczej. Na przykład, Łódź zaczęła budować we współpracy z biznesem chińskim hub kolejowy wykorzystując pociągi pusto wracające do Chin dla eksportu polskiego przy niskich kosztach transportu. Niestety, jedno z polskich ministerstw zablokowało rozwój tego hubu, co spowodowało wycofanie partnerów chińskich. Politycy polscy rzadko pokazują się też w Chinach, inaczej niż ich koledzy z Unii Europejskiej i nie zdają sobie sprawy, że powinni o wiele bardziej promować tam Polskę jako kraj, zabiegając też o atrakcyjne dla nas inwestycje chińskie. Pani Kanclerz Merkel jadąc z wizytą do Chin zabiera zwykle ze sobą drugi samolot biznesmenów, my jeszcze nie nauczyliśmy się trudnej sztuki promowania i wspomagania naszych przedsiębiorców na rynkach azjatyckich. Przyznać jednak trzeba, że problem ten został przynajmniej dostrzeżony. Jeśli chcemy rozwijać współpracę z Chinami, dbać o to powinien premier i ministrowie. Gdy odbywają się spotkania 16+1, krajów Europy Środkowej z przywódcami chińskimi, z innych krajów Europy przyjeżdżają prezydenci i premierzy, a z Polski nieraz – jakiś wiceminister. Strona chińska traktuje to oczywiście jako demonstracyjne lekceważenie. I traktuje Polskę odpowiednio.
Nasz biznes wciąż nie zna Azji, nie chce się uczyć działania na tamtejszych rynkach, nie zdaje sobie sprawy, że tam potrzebuje partnerów miejscowych. Istotnie, nie ma on wystarczającego wsparcia ze strony naszych władz państwowych, ale też nie umie wykorzystywać tych możliwości, jakie są. A nasze media bardzo często ograniczają się do powielania fałszywych ideologicznych stereotypów zamiast informować o tamtejszych realiach i gigantycznych zmianach, jakie tam zachodzą, zwłaszcza o skoku technologicznym Chin i nowych możliwościach rynkowych w związku z formowaniem się tam najliczniejszej na świecie dość zamożnej klasy średniej.
Problemy relacji gospodarczych ze strony chińskiej przedstawi Pan Xu Xiaofeng, Radca ekonomiczny i handlowy Ambasady ChRL w Warszawie (ur. 1965). Jest to już jego trzeci pobyt w Warszawie jako dyplomaty. Był także Radcą w ambasadach Chin w Wilnie i w Rzymie. Przed przyjazdem był wicedyrektorem Departamentu Europejskiego w Ministerstwie Handlu.
Prof. dr hab. Krzysztof Gawlikowski
Kierownik Katedry Studiów Azjatyckich
Uniwersytetu SWPS